Czasem zaczynam wątpić w idealną postać mojego życia. Powoli wracam wspomnieniami do miejsc i osób które tyle w moim życiu zmieniły. Czasem zastanawiam się co poszło nie tak, co mogłabym zmienić. Lubię ten czas który mnie otacza. Lubię ten wiek w którym jestem. Czasem nie lubię tych ograniczeń które stawia przede mną życie. Będąc dzieckiem wierzyłam w to że moje życie będzie idealne z osobami które będę kochała i będą mnie kochały z wzajemnością. Wiele od tamtego czasu się zmieniło. Dobry cytat na tą chwilę „To nie życie mnie zmieniło, a ludzie wokół mnie”. Czasem rzeczywistość przytłacza. Czasem proste czynności stają się niewykonalne. Mam świadomość że świat toczy się dalej, że zmierza w jakimś konkretnym kierunku, do śmierci. Żyjemy po to by umierać, to prawda jednak w czasie tego życia musimy dokonać tego żeby nasza śmierć była godna, by pozostawić po sobie jakiś ślad, część nas.
Czasem krzyczę, drę się, płaczę i znowu wracam do stanu poprzedniego. Czasem przeglądam stare zdjęcia, czytam stare wiersze, listy, kartki, przeglądam pocztówki i wspominam to co było. „Nie jestem człowiekiem bez wad”. Mam ochotę powiedzieć każdemu z osobna co o nich sądzę ale wiem, że to bez sensu, bo i tak nawet połowa z tych osób nie posłucha mnie, a tym bardziej zrozumie. Nienawidzę stwierdzenia „Jesteś dorosła, sama podejmujesz decyzje” bo może i mam skończone 18 lat, może i będę mamą ale skąd mam wiedzieć co robić? Takie doświadczenie zbiera się przez całe życie, dlatego zdarza mi się podejmować błędne decyzje i popełniać błędy ale wiem, kiedy mam usiąść i pomyśleć jak to naprawić.
Staram się stąpać mocno po ziemi, nie biec za lekkimi zrywami. Najlepszym moim sposobem na to jest planowanie kolejnego dnia. Wszystko się musi u mnie zgadzać.
Moi znajomi, Przyjaciele przygotowuję się do wkraczania w dorosłe życie. Dopiero teraz podejmują decyzje które ewentualnie zmienią ich życie, a raczej zaplanują. „Mają łatwiej” tak właśnie czasem myślę „Ich życie się przez to nie zmieni”.
Nie czeka mnie studniówka. Nie czekają na mnie przygotowania do tego dnia.
Oni powoli o mnie zapominają. Mój wcześniejszy świat zanika. Niszczeje. Pewnego dnia zaginie i nikt już nie będzie pamiętał i mnie i wspomnień ze mną związanych.
Tak najwidoczniej miało być.
Nieubłagalnie zbliża się dzień rozwiązania. Teoretycznie jestem przygotowana na przyjście dziecka, praktycznie myślę że jestem jeszcze daleko w lesie.
Nigdy nie zdawałam sobie sprawy jak wiele jest rodzajów wózków, łóżeczek, kolorów pościeli, odmian i wskazań dotyczących pielęgnacji. To jakaś czarna magia! Naprawdę czasem trudno się w tym połapać. Nie wiesz co wybrać, co jest najlepsze dla Twojego dziecka.
Coraz trudniej mi się poruszać, nawet zwykłe marsze mnie męczą, stopy krzyczą o „odpowietrzenie” a raczej „odwodnienie” jednak pocieszam się myślą że jestem już bliżej końca niż początku. Czasem bardzo trudno mi zasnąć. Nie jestem pewna czy to z powodów fizycznych czy psychicznych…
Chciałabym czasem, ale tylko czasem wrócić do momentu w którym panowałam nad sytuacją, jednak nadal nie wiem czy zrobiłabym tak jak zrobiłam czy może całkiem odwrotnie. Nie wiem. Nie chcę chyba się nad tym zagłębiać.
Z przerażeniem stwierdzam że od dobrych 5 miesięcy nie napisałam żadnego wiersza. Nic. Nie stworzyłam żadnego opowiadania. Nic. Wszystko jakby zamarło i czekało aż poczuję chęć by to wskrzesić. Jednak nie bardzo mam o czym pisać…
Musze się w końcu wybrać na jakiś konkretny spacer do „starych” miejsc. Tak naprawdę to ostatni raz tu byłam i spacerowałam dobre 4 lata temu.
Zastanawiam się jaki będzie mój syn. Czy będzie podobny do ojca, dziadka czy mnie. Czy będzie lubił czytać książki, uczyć się. Czy będzie uparty, cierpliwy… Wiem jedno: Nie ważne jaki będzie to zawsze Mój Syn. Strasznie dziwnie brzmi słowo „Mój” bo przecież jest ale nie jest. Będzie wolnym człowiekiem zależnym po części ode mnie. Przez pierwsze kilka lat Jego życia będą zależne ode mnie. To ja zaważę na jego całym życiu.
Zaczęłam szkołę. Zaocznie. Liceum. Każdego dnia stawiam sobie nowe wyzwania. Wiem że teraz zbliża się jeden z najtrudniejszych okresów w moim życiu. Do maja czeka mnie ciężka praca.
Muszę nadrobić zaległości z materiałem ze szkoły poprzedniej. Powtórzyć cały materiał z j. polskiego, matmy, angielskiego i biologii. Na razie mam spokój i mogę wszystko powoli ogarniać ale wiem że za miesiąc już tak łatwo nie będzie. Trzeba będzie spiąć się i dać radę. Moja duma nie pozwala mi na poddanie się.
Poznałam pewną dziewczynę. Też jest młoda i w sierpniu urodziła śliczną córeczkę. Dziś z radością a nawet nabożnością opowiada o ciąży, porodzie, pierwszych dniach, tygodniach. Patrząc na Nią myślę że tylko w głowie u mnie to wszystko wygląda na takie skomplikowane. Czy tak jest? Pozdrawiam Cię G 🙂
Po raz pierwszy od kilku tygodni spotkałam się z ludźmi których naprawdę znam. Co prawda miałyśmy dla siebie bardzo mało czasu ale jestem pewna że to nie jedyne nasze spotkanie i czekam na czas kiedy znowu mnie odwiedzą ❤
Zaaklimatyzowałam się. To jest mój dom, moje miejsce. A za miesiąc stanie się także domem Mojego Syna. Już nie długo.
Pozdrawiam autora/autorów jedynego komentarza. Dziękuję:)
„…śpij… dziecino… śpij… spokojnym snem
Sen ochroni cię przed twoim złem…„
11 październik~34 tydzień ciąży~37 dni do narodzin